środa, 16 czerwca 2021

Gdy ginie postać gracza

 MG jako narrator powinien starać się z wszystkich sił utrzymać postacie graczy przy życiu. Niestety gracze mają dziwny zwyczaj wpadania na najbardziej absurdalne pomysły i wprowadzania je w życie. Jak chociażby "zajebistym pomysłem będzie odłączyć się od drużyny i pozwiedzać loch na własną rękę", albo "to ja włożę rękę w ten otwór w ścianie". 


Naginanie zasad mechaniki to coś normalnego i MG robi to bardzo często, zazwyczaj gdy wymaga to dobro postaci graczy, albo fabuła. Bywają też nietypowe sytuacje gdy gracz prowadzący w naszej przygodzie orka Mola stwierdził, że RPG to nie jest rozrywka dla niego. Zostałam wtedy zmuszona nagiąć mechanikę by go zabić, ale dzięki temu w fabule pojawiło się sporo bardzo emocjonalnych scen co też pomogło powoli przełamywać się graczom w odgrywaniu ich postaci.


Zupełnie inna sprawa jest gdy ginie postać gracza który jest mocno zaangażowany w grę. Gdy poświęca się swojej postaci wiele godzin i dopieszcza jej szczegóły bywa dość ciężko pogodzić się z faktem, że ten bohater umarł. I jak podkreślałam MG stara się utrzymać przy życiu wszystkie postacie graczy na wszystkie możliwe sposoby, ale czasem po prostu się nie da. Czasem pomysły graczy zwyczajnie to uniemożliwiają, a już zwłaszcza w walce gdy rzuty na obrażenia są jawne i ciężko nagiąć zasady. 


Wtedy właśnie dobrze jest zrobić z tej śmierci bardzo emocjonalną scenę. Rozbudować ją i pozwolić graczom upamiętnić jednego z kompanów swoich bohaterów. Oczywiście najlepiej to wychodzi kiedy gracze już nie wstydzą się odgrywać postaci, ale jak mają z tym problem można w łatwy sposób zrobić to poprzez postać niezależną (w wypadku śmierci Mola to karczmarka Eli wzniosła toast za jego pamięć i wygłosiła krótką mowę). Zupełnie inaczej ma się sprawa z śmiercią Mary, gdzie gracze już otwarci na odgrywanie swoich postaci, sami stworzyli wspaniałą emocjonalną scenę i to jest coś co fajnie może wypełnić pustkę po stracie postaci.


Chociaż bywają (na szczęście nie za często) gracze którzy nie potrafią się pogodzić z utratą swojego bohatera. Wtedy niestety żadna sztuczka w prowadzeniu fabuły nie pomoże i robi się dość ciężka atmosfera. Nie jest to zbyt częste ale zdarza się, osobiście miałam tak raz w całej swojej karierze jako MG i jedynym sposobem uspokojenia graczki której postać zginęła był... jej partner. Niestety żadne inne metody nie poskutkowały. Więc życzę wam i sobie zresztą też, jak najmniej takich przykrych sytuacji a jak najwięcej tych epickich lub śmiesznych które wspomina się po sesji przez długi czas. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz